Chociaż jej dokładna przyczyna została zakwestionowana, ogień pod Centralą w Pensylwanii zapalił się w 1962 roku i od tego czasu płonie.
Miasto znajduje się na szczycie bogatej żyły węgla, a ogień podważył każdą próbę jego ugaszenia. Krajowa świadomość niekończącej się katastrofy ekologicznej Centralia miała miejsce w 1981 roku, gdy 12-letni chłopiec wpadł do dziury o długości 150 stóp, która nagle pojawiła się na jego podwórku. Większość mieszkańców została przeniesiona w 1984 r., Aw 1992 r. Całe miasto zostało potępione. Większość budynków została zburzona, tworząc Centralę, którą można dziś zobaczyć: sieć ulic biegnących przez puste pola i coraz częściej nowy las wzrostowy.
Od 2007 r. Centralia miała dziewięciu mieszkańców. Jadąc ulicami, łatwo je rozpoznać; światło padające przez okna ich sąsiednich domów, samochody zaparkowane na podjazdach, ostatni mieszkańcy Centrali zdawali się kontynuować normalne życie, mimo że otaczali go ze wszystkich stron dymiący gruz.
Oprócz cmentarzy i popękanej drogi, nic tu nie ma. Ostrzegamy też, że policja ostatnio ucieka od gości.