Cannonball Hotel de Sens
Paryż jest dobrze znany jako swego rodzaju laboratorium architektoniczne. Jego miejskie przestrzenie są z czasem przekształcane przez przemysł, estetykę i spekulacyjne potrzeby nieruchomości.
Jak w każdym mieście, proces ten często angażuje deweloperów, którzy nie mają żadnych wątpliwości co do niszczenia konstrukcji ponadczasowej. Podobnie jak uskrzydlone drapieżniki, jeśli budynek zostanie zniszczony przez pożar lub przejrzy zbyt wyraźnie rany powstałe w wyniku licznych rewolt, które zobaczyła francuska stolica, twórcy szybko wpadają w jego popłoch.
Uważany za pierwotną część Paryża, południowa część dzielnicy Hotel de Ville została częściowo zniszczona w latach pięćdziesiątych, by budować mieszkania, wymazując w ciągu kilku lat rozrastającą się średniowieczną architekturę stojącą na granicy Sekwany od XV wieku. Ten nowy projekt rozwojowy został częściowo uzgodniony, ponieważ ruiny niosły w jego murach znamiona rewolucji francuskiej i powstania w komunie paryskiej. Hotel de Sens to jedyny budynek w okolicy, który faktycznie przetrwał tę erozję architektoniczną, cechujący się podwójną jakością, stanowiącą jeden z niewielu śladów architektury średniowiecznej i prawdopodobnie najdziwniejszym przypomnieniem konfliktów paryskich.
Wzniesiony w latach 1474-1519 przez Tristana de Salazara dla arcybiskupa Sensu, przypominający twierdzę dwór z wieżyczkami i garoylami, emanuje pewną anachroniczną elegancją. Opuszczony przez dziesięciolecia dwór posiadał niegdyś wielu nieprawdopodobnych właścicieli, od legendarnej królowej Margot, rozpustnej byłej żony Henryka IV, a także przypadkowych sklepikarzy i wytwórni marmolady.
28 lipca 1830 r., Podczas trzech dni insurekcyjnych przeciwko królowi Karola X, buntujący się obywatele oblegali dzielnicę Hotel de Ville, budując barykady i strzelając armatami do starego miasta. Jedna z tych kul armatnich uderzyła w Hotel de Sens i pozostaje na wschodniej fasadzie dworu. Data wydarzenia jest teraz wyryta w kamieniach pod zapisanym pociskiem, co czyni z niego autentyczny i niezwykły pomnik rewolucji francuskiej.
Kino dla dorosłych Beverley
Po rekonstrukcji Haussmanna pod koniec XIX wieku dzielnica Grand Boulevards w Paryżu tradycyjnie kojarzyła się z popularnym wypoczynkiem, wodewilowymi teatrami i muzeami woskowymi.
Budowa słynnego i gigantycznego Le Grand Rex w 1930 roku wyznaczyła apoteozę kina jako najbardziej popularną formę spektaklu. Pojawiło się mnóstwo mniej imponujących kin, oferując wizualne uczty dla każdego podniebienia. Beverley jest jednym z nich, a filmy w menu nie były standardowe.
Pierwotnie otwarty w 1960 roku pod nazwą Le Bikini, Beverley powstał dziesięć lat później jako teatr dla dorosłych. Być może nic dziwnego, że wynalazek kina został natychmiast zastosowany do erotyki, która pierwotnie była wyświetlana w poczekalniach z burdelu. Wraz z nadejściem złotego wieku seksualnej konsumpcji, teatry kina dla dorosłych, takie jak Beverley, stały się dyskretnymi, ale bardzo popularnymi instytucjami, a ich klienci bezpiecznie ukryli w ciemności, wiedząc, że znajdą przygody zarówno na ekranie, jak i na siedzeniach wokół nich.
Dziś jest to rzadki przetrwał erze celuloidowego węzła. Przez ponad cztery dziesięciolecia, co tydzień, Beverley oferowała dwa różne filmy 35 mm: zapomniane, zabytkowe skarby francuskiej erotyki. Publiczność składa się głównie z nostalgicznych wyżu demograficznego, którzy byli młodymi mężczyznami podczas wzrostu popularności Beverley.
Beverley jest chwalony za dostarczanie gościnnej społeczności niekonwencjonalnym okazjonalnym krzyżowcom, pożądliwym kinomanom, swingującym parom, podglądaczom i wszystkim, którzy akceptują seks-pozytyw. Pewnie, że Beverley wygląda trochę obskurnie, a filmy są przestarzałe, ale dla koneserów porno w stylu vintage jest znacznie lepsza i bardziej przyjazna niż blask ekranu komputera.
Musée de la Chasse et de la Nature (Muzeum łowiectwa i przyrody)
Każdy szukający niezwykłego kocha dobre muzeum taksyderm, a w Paryżu jest mnóstwo miejsc, w których można podziwiać takie pokazy zoologiczne. Pomimo ogromnej różnorodności, jaką ma do zaoferowania Paryż, żaden z nich nie jest bardziej teatralny i zadziwiający niż Musée de la Chasse et de la Nature.
Zainstalowane w dwóch prywatnych willach z XVIII wieku przez zamożnych przemysłowców François i Jacqueline Sommer, muzeum popiera pełne szacunku praktyki łowieckie, ochronę dzikich zwierząt i świadomość ekologiczną.
Od 1964 roku muzeum typu „Grand Siècle” nie tylko przyjmuje pedagogiczne i estetyczne podejście do anatomii zwierząt, a także techniki i urządzenia łowieckie, ale podkreśla je wszystkie w bardzo elegancki sposób. Podstawowa intymność, która kiedyś łączyła ludzkość i jego otoczenie, cenny związek, który otaczał najbardziej archaiczny rytuał – zabierając życie zwierzęcia, czasami na własne ryzyko, aby utrzymać przy życiu społeczność.
Został on przywitany za dawnych czasów, a każdy pokój niedawno odrestaurowanego muzeum wyposażony jest w drewnianą szafkę przeznaczoną dla innego upolowanego zwierzęcia. Ukryte w szufladzie szafki są brązowymi odlewami odcisków zwierząt i turd, wizerunkami zwierzęcia w jego naturalnym środowisku i wierszem jako hołdem dla zwierzęcia. Jest nawet pokój poświęcony mitycznemu jednorożcu. Niezwykły sklepiony sufit – wykonany z piór i głów pięciu sów – zawieszony nad głowami gości w pokoju na drugim piętrze muzeum, wykonał Jan Fabre, jeden z wielu współczesnych artystów, który miał pracę w przestrzeni. Mark Dion stworzył także instalację myśliwską, a ceramikę Jeffa Koonsa można znaleźć w Dog Salonie.
Prowadzony przez stulecia sztuki wizualnej, poprzez starożytne epoki, gdzie zwierzęta, w których bogowie w swoich alegorycznych formach, do towarzyszy świętych, a wreszcie jako taksydermiczne relikty nauki, Musée de la Chasse et de la Nature służy jako symboliczny bestiariusz przypominający widzowi, że natura Dziwny jest wspaniały, tajemniczy, a czasem przerażający byt.
Arènes de Lutèce
To ciekawy, ale niezaprzeczalny fakt: Paryż jest miastem, które wybiórczo, ale świadomie, pochłonęło własną przeszłość i świadomie wybrało, które z jego wielu twarzy ma pokazać światu.
Znamy go jako miasto Belle Époque, miasto Hugo, miasto rewolucji, miasto Ludwika XIV, miasto Notre-Dame – ale jak często myślimy o Paryżu jako mieście Cesarstwa Rzymskiego ? To nie jest wersja sama w sobie, którą Paryż wybrał do sprzedaży.
Tym bardziej zaskakujące jest to, że możesz odejść od cichej Rue Monge, zaledwie pół mili na południe od Notre-Dame, i spotkać się twarzą w twarz z fizyczną resztką rzymskiego Paryża lub Lutetii, jak było wiadomo. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że nie ma opłat za wstęp, audioguide ani lin z czerwonego aksamitu, i prawdopodobnie jesteś tam jedynym turystą.
Arènes de Lutèce, który dziś można zwiedzać na Place Emile Mâle w Dzielnicy Łacińskiej, to pozostałości tego, co kiedyś musiało być cudownym zabytkiem. Zbudowany w I wieku ne był imponującym budynkiem, nawet według rzymskich standardów. Jego obszar sceny miał ponad 40 metrów długości i był otoczony z jednej strony warstwowymi siedzeniami. Na arenie odbywały się widowiskowe walki zwierząt, walki gladiatorów i sportów wodnych, które mogły być obserwowane przez nawet 17 000 osób – dwa razy więcej niż współczesna ludność Lutetia.
Wraz z upadkiem Imperium Rzymskiego, podobnie jak arena, która przez pewien czas była wykorzystywana jako miejsce pochówku przez chrześcijan, którzy używali jej kruszących się kamieni do oznaczania swoich grobów. Ostatecznie jednak został całkowicie porzucony, a przez średniowiecze strona została całkowicie utracona.
Arena została odkryta dopiero w 1869 roku przez Théodore’a Vaquera, a zespoły konstrukcyjne rozdarły drogę do radykalnej renowacji Paryża, podjętej przez Napoleona III i Barona Haussmanna. Mimo że budowa ruszyła przez część ruin areny, ożywiona kampania publiczna, prowadzona przez samego Victora Hugo, doprowadziła do zachowania i odbudowy tego miejsca w latach 80. i 90. XX wieku.
„Nie jest możliwe” – argumentował Hugo – „że Paryż, miasto przyszłości, powinien wyrzec się żywego dowodu, że było to miasto przeszłości”. Jednakże, zdobywając zbawienie tego miejsca, Paryżanie nigdy się nie zastanawiali. nie ma z tym nic wspólnego, i od tego czasu pozostało w niej coś z zaniedbanej ciekawości.
Większość dzisiejszej areny nie jest oryginalna. Miejsca do siedzenia są produktem renowacji, a część amfiteatru została trwale utracona w budynku przy Rue Monge. Jednak stojąc na scenie i wykorzystując sporej ilości wyobraźni, wciąż można wyczuć, jak wyglądała arena Lutetian. Co więcej, jest to przypomnienie o krytycznym etapie rozwoju Paryża i rzadka okazja do zaobserwowania skromnych początków, o których miasto tak naprawdę nie mówi.